Wiara i patriotyzm - katecheza IX
Zakony w czasie zaborów -światło nadziei
Jeden z autorów "Dziejów Kościoła w Polsce" podaje wyjątkowe dane: "Pomiędzy rokiem 1850 a 1918 powstało ok.50 nowych zgromadzeń zakonnych założonych przez rodzinnych założycieli i założycielki, co było zjawiskiem niespotykanym dotąd na taką skalę".
Te zgromadzenia powstały w czasach zaborów i dlatego posiadały jak czytamy "cechy specyficzne". Wynikały one z faktu, że Kościół, a więc i zakony towarzyszyły zniewolonemu, podzielonemu między trzy mocarstwa, a także zesłanemu czy tez emigrującemu narodowi. Dlatego powstały dwa ośrodki zakonotwórcze: Jeden na emigracji skupiony wokół Zmartwychwstańców, drugi na ziemiach polskich skoncentrowany wokół ojców kapucynów. Ich cechami charakterystycznymi była duchowa i społeczna ekspansja pełna zaangażowania w życie duszpasterskie i charytatywne. Były to zgromadzenia czynne.
Na emigracji, w Paryżu Bogdan Jański wraz z grupą ludzi pragnących rechrystianizacji Europy założył w 1836 r. Zgromadzenie Zmartwychwstałego Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Jego współpracownicy – co warto podkreślić, pamiętając o temacie naszych katechez z cyklu "Wiara i patriotyzm" – to byli powstańcy, późniejsi duchowni: Piotr Sememenko i Hieronim Kajsiewicz. Z tego zgromadzenia zrodziły się zakony żeńskie: Zmartwychwstanki i Nazaretanki.
Z kolei w podzielonym kraju między zaborców powstały m. in. zakony: albertynów i albertynek, służebniczek, michaelitów, sióstr św. Józefa i pasterek. Zakładali je dziś już święci i błogosławieni, duchowni i świeccy: brat Albert Chmielowski, Edmund Bojanowski, ks. Bronisław Markiewicz, ks. Zygmunt Gorazdowski i Maria Karłowska.
Szczególne miejsce wśród nich zajmuje jednak O. Honorat Koźmiński ze zgromadzenia O.O. Kapucynów. Swą posługę prowadził w zaborze rosyjskim, w którym likwidowano klasztory i zakazywano przyjmowania nowicjuszy do funkcjonujących.
Z 1700 zakonników przed 1864r. po 40 latach zostało zaledwie 120. W takiej sytuacji O. Honorat starał się odrodzić życie zakonne. Cel osiągnął – rzecz wyjątkowa – na drodze konspiracji. Zrozumiał bowiem, że zakony muszą działać w ukryciu. Będąc spowiednikiem, dobierał osoby podejmujące pracę i starające się odrodzić religijnie i moralnie środowiska, w których działały. Dokonał w ten sposób rzeczy wyjątkowej, Założył - jako bezhabitowe – 22 zgromadzenia żeńskie i 4 męskie.
Wszystkie te zgromadzenia zakonne na emigracji i w kraju pod zaborami stały się źródłem duchownego, moralnego i społecznego rozwoju narodu polskiego.
Ich działalność cementowała wspólnotę narodową ponad granicami państw zaborczych, a nawet w Europie i na innych kontynentach. Była znakiem troski o dobro duchowe i materialne rodaków. Niejednokrotnie wykraczała poza czysto kościelną misję, jak choćby w przypadku Zmartwychwstańców, którzy byli łącznikami między polskim duchowieństwem a Stolicą Apostolską, informując kolejnych papieży o prześladowaniach Kościoła przez państwa zaborcze. Dawało to możliwość politycznego oddziaływania, co leżało w polskim interesie narodowym. Zakony te wychowywały dzieci i młodzież z jasnym celem odrodzenia społeczeństwa polskiego. Opiekowały się rodzinami, prowadziły szkoły, ochronki, internaty i sierocińce. Organizowały rekolekcje, opiekowały się chorymi. Niosły pomoc żyjącym w nędzy duchowej i materialnej. Tworzyły warsztaty kształcenia zawodowego, a nawet działały w wymiarze społecznym, jak w przypadku założenia Chrześcijańskiego Związku Rękodzielniczek "Dźwignia" - związku zawodowego prowadzącego pośrednictwo pracy. Ich czynne zaangażowanie budowało jedność narodową, dawało nadzieję, poczucie wspólnoty i tożsamości. Jak podsumowuje historyk: " życie zakonne w XIX w. miało więc wymiar społeczny i religijny, ale i narodowy, umacniając polskość, pielęgnując kulturę i język ojczysty".
Postaciami uosabiającymi ten rys wiary i patriotyzmu XIX – wiecznego życia zakonnego byli patronowie naszej diecezji – Św. Brat Albert Chmielowski i św. Rafał Kalinowski. Obaj byli powstańcami, którzy zapłacili za służbę Polsce cierpieniem, emigracją i zsyłką.
Brat Albert jako Adam Chmielowski brał udział w bitwie pod Mełchowem. Jej świadek opisuje: "wtem jak piorun z jasnego nieba pada pod konie Adama…zabłąkany granat rosyjski i pękając rozszarpuje konia i…wyrzuca zemdlonego z siodła na ziemię. Po przyjściu do przytomności chciał Adam powstać, ale nogą ruszyć nie mógł". Stracił ją, co Karol Wojtyła ujął w słowach : "Miłość ojczyzny wypaliła na nim dozgonny stygmat: pozostał kaleką…" Był dobrym żołnierzem i powstańcem. Jego towarzysz broni pisze: "Nieodżałowaną ponieśliśmy stratę w osobie Chmielowskiego, który swoją wesołością i zapałem ożywiał cały obóz".
O. Rafał Kalinowski włączył się w działalność powstańczą, ponieważ jak pisze autorka jego biografii S. Maria Zieleń: "Widział jak całe wsie wysyłano na Syberię bez możliwości powrotu do Polski". Sam O. Rafał z kolei tak uzasadnił swoją decyzję: "…zamykały się jednak oczy na tych co pożar wzniecili, zwracały się jednak na tych, którzy w ten buchający ogień na spalenie się rzucili. I to ostatnie przemogło". S. Zieleń komentuje :"To pragnienie ofiary towarzyszyło mu całe życie". Doprowadziło go do uwięzienia i wyroku śmierci, zamienionego na 10 lat zesłania na Syberię.
Powstanie Styczniowe stało się punktem zwrotnym dla całego narodu i naszych patriotów. Oddali życie Chrystusowi. Stali się Bratem Albertem i Ojcem Rafałem. Osiągnęli świętość. Miłość ojczyzny doprowadziła ich do miłości Boga, Kościoła i człowieka.
Św. Brat Albert będzie "jak chleb". Będzie służył odtrąconym i zapomnianym, sięgnie dna nędzy i upokorzenia, by jak mówił "…służyć najuboższym, upatrując w nich Chrystusa Pana Ubogiego…". Będzie pochylał się nad nędzą, niosąc materialną pomoc, ale i przywracając ludzką godność. Mówił : "Tam trzeba wśród nich być. Ja ich tak nie zostawię".
Z kolei św. O. Rafał odnawiając zakon karmelitański, pochylał się nad nędzą duchową człowieka, posługując w konfesjonale. Był blisko dusz szukających Bożej łaski w ciszy spowiedzi. O tej posłudze pisał : " Ku starości się pochyliłem i nie starczy mi już sił szczególnie do pracy w konfesjonale dla wiernych".
Te dwie postacie zdają się być tak różne, a równocześnie podobne w miłości Boga, Kościoła, bliźnich i ojczyzny. Św. Brat Albert ratował człowieczeństwo, przywracając godność ludzką, a św. Rafał to człowieczeństwo uświęcał, prowadząc je ku chrześcijaństwu.
Czego nas uczą te dwie wielkie postacie, a zarazem posługa zakonów?
1) Ojczyźnie można służyć z bronią w ręku, ale i troską o rozwój moralny, duchowy i materialny rodaków.
2) Naród potrzebuje wzajemnej pomocy budującej poczucie jedności i współodpowiedzialności, a ta wyraża się w realizacji zasady solidarności: " jedni drugich brzemiona nosić". Nikt nie chce być odtrącany, ponieważ jesteśmy jedną rodziną – Polakami.
3)Naród potrzebuje duchowych przewodników, aby przetrwać najtrudniejsze doświadczenia. Konfesjonał, a więc łaska Boża daje siłę moralną. Ta siła może pokonać przemoc zewnętrzną.
I na koniec modlitwa Kornela Ujejskiego za Polskę:
"Najświętsze Serce Jezusa, w wolnej Ojczyźnie, przyjdź Królestwo Twoje. Zapanuj duchem Swej sprawiedliwości i miłości w umysłach i sercach rządzących i rządzonych! Połącz ich ze sobą w zgodzie. W najgłębszej czci i dziękczynieniu w modlitwie błagalnej Polska korzy się przed Tobą. Wskrzesiłeś jej ciało, odrodź ducha Chrystusa! Daj Narodowi światło, męstwo, dobrą wolę! Daj zwycięstwo nad złym w duszy jednostek i w duszy zbiorowej".
ks. Włodzimierz Machura