Katecheza o Eucharystii - cz. 8
W 2019 roku w każdą III niedzielę miesiąca Kościół sosnowiecki wsłuchuje się w katechezy o Eucharystii. Zapraszamy do lektury kolejnego rozważania - tym razem zatytułowanego "Słuchaj ludu…". Poprzednie części cyklu można znaleźć w zakładce POLECANE.
Spożywamy pokarmy, po to aby rosło ciało. Biblię czytamy po to, aby rosła dusza. Dlatego znany biblista, kardynał Carlo Maria Martini, pisał: "Dochodzę do wniosku, że kiedy nie mam kontaktu ze Słowem Bożym, jestem pozbawiony źródła odnowy mojego umysłu; źródła, które pozwala mi żyć i szukać zawsze tego, co najlepsze, odnajdywać wskazówki niezbędne dla mojej pracy i dla innych, pokonywać chwile nudy, ciemności, niecierpliwości, niesmaku czy goryczy".
Jedno z pierwszych wezwań i nakazów skierowanych do ludu wybranego Starego Przymierza brzmiało: "Słuchaj Izraelu…" (por. Pwt 6,3-5). Kościół - lud Nowego Przymierza, także wsłuchuje się w Słowo swojego Boga. Gdy w liturgii czyta się Pismo święte sam Bóg przemawia, a Chrystus, obecny w swoim słowie, zwiastuje Ewangelię (por. OWMR 29). Nauczanie kościelne podkreśla, że taką samą cześć należy okazywać Najświętszej Eucharystii, jak i Słowu Bożemu. "W księgach świętych Ojciec, który jest w niebie spotyka się miłościwie ze swymi dziećmi i prowadzi z nimi rozmowę. Tak wielka zaś tkwi w Słowie Bożym moc i potęga, że jest ono dla Kościoła podporą i siłą żywotną, a dla synów Kościoła utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i stałym życia duchowego" (KO 21).
Używając obrazowych porównań mówimy, że w każdej Mszy Świętej jest dla nas zastawiony stół Słowa i stół Eucharystii. Ten pokarm Bożego Słowa jest dla pielgrzymujących przez ziemię absolutnie konieczny. "Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych" (Mt 4,4b) - mówi Pan. Apostoł Narodów wyjaśnia, że "wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa" (Rz 10,10). Jesteśmy wezwani do słuchania i do poznawania Pana Boga. Aby to było możliwe konieczna jest łaska, którą Pan zawsze daje człowiekowi. Bez tej pomocy, nie jesteśmy w stanie spotkać się ze Stwórcą i usłyszeć to, co pragnie do nas powiedzieć. On jednak zawsze otwiera nam drzwi wiodące do siebie. Co więcej, Bóg czeka, aby nawiązać z nami kontakt, pragnie przyjaźni i miłości oraz czyni wszystko, aby się z nami spotkać, byśmy w Niego i Jemu uwierzyli. Oczywiście nigdy nie zmusza człowieka, bo przyjaźń jest dobrowolnym darem miłości.
Do owocnego przyjęcia Bożego Słowa potrzebne jest wewnętrzne pragnienie słuchania. Wydaje się, że ten warunek nie jest nadzwyczaj trudny do wypełnienia. A jednak ludzie nie zawsze chcą się spotkać z Bogiem. Piękna jest ewangeliczna postawa Zacheusza, który wspiął się na sykomorę, aby zobaczyć Pana, a potem przyjął Go u siebie w domu rozradowany, wsłuchując się w słowo, które przemieniło jego życie. Nie wystarczy poprzestać na samym "chceniu". Pragnienie słuchania i poznawania Chrystusa musi wynikać z miłości. W przyjaźni bowiem najważniejsza jest zawsze miłość (por. 1Kor 13,1n.). Ta miłość daje siłę i moc do działania, nawet wtedy gdy to wiąże się z jakimś trudem. A pogłębianie wiary przez słuchanie Słowa Bożego jest nieustannym trudem.
Liturgia słowa to wyjątkowa okazja do spotkania z żywym Bogiem, bowiem "gdy w Kościele czyta się Pismo święte, wówczas Bóg sam mówi" (KL 7). Obecność Chrystusa w Słowie nie jest taka sama, jak obecność w Eucharystii. Jest jednak obecnością rzeczywistą. Nie tylko czyta się słowa Chrystusa wypowiedziane kiedyś. On jest tutaj naprawdę. Czytający użycza Mu swego głosu, lecz Tym, który mówi, jest sam Chrystus. Św. Augustyn głosił, że liturgia słowa jest posiłkiem i że słuchać Słowa Bożego, to żywić się Chrystusem.
Podczas czytania Słowa Bożego urzeczywistnia się to, o czym się czyta. Pan Jezus, po przeczytaniu w synagodze proroctwa Izajasza, powiedział: "Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli" (Łk 4,21). Tak więc, nie słuchamy tylko jakichś historii, ale stajemy się uczestnikami tych wydarzeń i one się dokonują w naszym życiu. Słowo jest bowiem skierowane do każdego poszczególnego słuchacza. Zawsze, za każdym razem, chodzi o moje życie, o moje zbawienie lub potępienie. Bóg mówi do nas, aby następnie całe nasze życie przemawiało do otoczenia. Dla niejednego bowiem człowieka jedyną Biblią, jaką w życiu przeczyta, jest życie chrześcijanina. My stajemy się żywym "listem Boga do ludzi".
W wielu wspólnotach praktykuje się modlitwę do Ducha Świętego w ramach liturgii słowa. Często jest to pieśń lub hymn. W ten sposób prosimy, aby ten sam Duch Święty, który przewodził pisaniu Pisma, był teraz obecny w nas, inspirując nasze prawidłowe i coraz głębsze zrozumienie tego, co czytamy. Jak naucza Sobór Watykański II, w czytaniu Pisma "pomoc Ducha Świętego musi poprzedzać i towarzyszyć, poruszając serce i zwracając je do Boga, otwierając oczy umysłu i dając radość i łatwość w poznawaniu prawdy i przyjmowaniu jej" (KO 5). W tej modlitwie prosimy także o to, aby to, co czytamy stawało się częścią naszego życia. Św. Jakub napomina: "Wprowadzajcie słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie" (Jk 1,22). Chcąc być posłusznym słowu i rozumieć je, potrzeba mocy Ducha Świętego.
Kościół zachęca aby "liturgię słowa sprawować tak, aby sprzyjała medytacji. Dlatego trzeba unikać jakiegokolwiek pośpiechu, który utrudniałby skupienie. Stosowne są w niej także odpowiednie do poziomu zgromadzenia krótkie chwile milczenia, w których wierni pod wpływem Ducha Świętego mogliby przyjąć Słowo sercem i przygotować na nie odpowiedź przez modlitwę. Te chwile ciszy można z pożytkiem zachować np. przed samym rozpoczęciem liturgii słowa, po pierwszym i drugim czytaniu oraz po homilii" (OWMR 56). Takiego milczenia nie należy zatem traktować jako "niezrozumiałego zastoju w wartkiej akcji liturgicznej". To właśnie w takich momentach, które są jakby brakiem aktywności ze strony uczestnika liturgii, Bóg działa i mówi do naszego serca. Dopiero kiedy sami przestajemy mówić, jesteśmy w stanie usłyszeć Boga.
Wyjątkowość czytań liturgicznych wiąże się z obecnością samego Chrystusa, który przemawia do swego ludu. Dlatego dobrze jest zwrócić uwagę na postawę, w jakiej słuchamy Bożego Słowa. Zdarza się, że przenosimy do kościoła "naturalną postawę rekreacyjną", jakieś zakładanie nogi na nogę, zbyt wygodne, nawet nonszalanckie rozsiadanie się. Tymczasem także nasza postawa zewnętrzna powinna wyrażać szacunek dla Bożej obecności i Bożego Słowa.
Równie ważna jest postawa wewnętrzną, czyli przygotowanie serca i umysłu na przyjęcie Słowa. Wyjątkowe zadanie w tym względzie przypada osobom pełniącym funkcję lektora w zgromadzeniu liturgicznym. Jako sługa Słowa, czytający jest odpowiedzialny "za Słowo Boże i sposób jego przekazywania w liturgii". Jego posługa wymaga "bardzo solidnego i rzetelnego przygotowania, które dopiero uprawnia do wystąpienia przed zgromadzeniem". Dlatego ważne jest wcześniejsze zapoznawanie się z tekstem biblijnym, a nawet medytowanie nad nim. Tekst dobrze przygotowany niejako przenika czytającego i poparty jego wewnętrznym przekonaniem, może być odebrany przez słuchaczy jako głoszenie słów, które zostały przyjęte z żywą miłością, co także w nich rozbudza żywe i serdeczne umiłowanie Pisma Świętego (por. OWMR 101).
Posługę lektora należy rozpatrywać w kategoriach powołania, bowiem przekaz Słowa Bożego jest swego rodzaju sztuką, umiejętnością, która domaga się dobrych predyspozycji i każdorazowego przygotowania. Lektor spełnia wyjątkową misję - jest sługą Bożej obecności pod postacią słowa. Dlatego biskupi zalecają, aby także w Mszach z udziałem dzieci funkcje lektorów wykonywali dorośli, posługując się zawsze lekcjonarzem mszalnym, a nie kartką z tekstem czytania, gdyż tego domaga się godność Słowa Bożego.
Słuchanie głoszonego Słowa Bożego budzi i ożywia naszą wiarę. Żywa wiara zaś pomaga przyjmować Słowo Boga i kształtować według niego swoje życie. To prowadzi do nawrócenia serca oraz do życia jaśniejącego wiarą, zarówno w wymiarze osobowym, jak i wspólnotowym. Przyjęte w mocy Ducha Świętego Słowo podtrzymuje nasze życie chrześcijańskie i staje się też źródłem modlitwy. To taki nieustanny proces i sprzężenie zwrotne.
Aby piękne owoce rodziła w nas liturgia słowa trzeba sięgać po Słowo Boże także w naszym życiu codziennym. Mamy tu bardzo wiele możliwości. Są tygodniki katolickie, które zamieszczają teksty czytań na poszczególne dni, są specjalne opracowania, pomocą służy szereg portali i stron internetowych. Zanim udamy się do świątyni na Mszę Święta dobrze jest zapoznać się ze Słowem, które Pan Bóg dla nas przygotował. Ważne by to była lektura pobożna, a nie wrażeniowa. Współczesna kultura pośpiechu sprawia, że otwieramy gazety czy internet i śledzimy jedynie nagłówki. Jeśli coś jest dla nas interesujące, czytamy kilka akapitów, przeskakując dalej. Nie tak powinno się czytać i rozważać Słowo Boże. W Słowie Pana trzeba trwać, jak latorośl, która owocuje, zakorzeniona w winnym krzewie. Warto zapamiętywać choć jedno słowo czy zdanie z liturgii danego dnia, "kołysać je w sercu", powtarzać, smakować. Pytać, co przez nie Bóg chce mi dziś powiedzieć, do czego zaprosić, gdzie poprowadzić. Również wieczorna modlitwa, albo rachunek sumienia mogą być oparte na tym słowie dnia. Będziemy wówczas trwali w nieustannej więzi ze Słowem. A taka więź ożywia, przemienia i kształtuje w nas Chrystusa, nasz niebieski wzór…