VI katecheza o św. Janie Pawle II
Z racji obchodów 100. rocznicy urodzin Jana Pawła II, w tym roku towarzyszy nam cykl katechez, dotyczących życia i nauczania Papieża - Polaka. Zapraszamy do lektury kolejnej, zatytułowanej SAKRAMENT POKUTY. Poprzednie rozważania dostępne są w zakładce POLECANE.
Spowiedź..., trzeba iść do spowiedzi..., przynajmniej raz w roku spowiadać się…, są to zwroty, które u wielu osób, które rzadko korzystają z tego sakramentu, budzą niepokój, niechęć, a czasem nawet lęk. I nie ma w tym nic dziwnego. Jest to nawet do pewnego stopnia normalne, bowiem nawrócenie wymaga przyznania się do własnych błędów, a to nigdy nie jest przyjemne. Niechętnie zmieniamy swoją postawę, swoje postępowanie zwłaszcza, gdy wymaga to od nas rezygnacji ze swojego wygodnictwa, przyjemności, czy własnych ambicji. Spowiedź nigdy nie powinna być dla nas tylko ciężarem i obowiązkiem, który przybija i przygnębia. Wszyscy będziemy podchodzili do sakramentu pokuty zupełnie inaczej, bez lęku, wstydu i strachu, jeśli tylko zrozumiemy, czym tak naprawdę jest ten sakrament i w jakim celu Chrystus go ustanowił.
Jan Paweł II, w swoim pasterskim nauczaniu, wiele miejsca poświęca sakramentowi pokuty i pojednania. W wielu homiliach i przemówieniach kierowanych do wiernych i do spowiedników wyraża swoją troskę o właściwe i godne korzystanie ze spowiedzi, podkreślając jej znaczenie, zarówno dla życia osobistego, jak i społecznego. Adhortację apostolską o pojednaniu i pokucie Reconciliatio et paenitentia z 1984 r. niemal w całości poświęca spowiedzi, sporo miejsca również w Katechizmie Kościoła Katolickiego, a także w wielu innych dokumentach, wydawanych w czasie swojego pontyfikatu. Zatroskanie papieża o owocne korzystanie z sakramentu pokuty ma swoje egzystencjalne uzasadnienie. Bowiem nawet zwykła obserwacja utwierdza w przekonaniu, że większość wiernych przystępujących do spowiedzi nie korzysta we właściwy sposób, a zarazem w pełni z tego sakramentu. Nastąpiło bowiem w tej praktyce daleko idące zrutynizowanie.
Nierzadko przystępujący do sakramentu pokuty nie bardzo są do końca świadomi, w czym leży jego prawdziwa istota. Ponieważ najczęściej pojmują Boga jako surowego sędziego, rodzi się w nich obawa i strach. Dołącza się do tego także niewłaściwe pojmowanie grzechu, który jest często wyłącznie przekroczeniem Bożego lub kościelnego przykazania, czyli jakiegoś przepisu i dlatego nie mają oni poczucia winy. Żal za grzechy uważają za czystą formalność ograniczającą się do odczytania, lub odmówienia modlitewnej formułki, bez powiązania z postanowieniem zmiany swojego życia. Całe przeżycie tego sakramentu kończy się zazwyczaj odmówieniem tzw. pokuty zadośćuczynnej, najczęściej nie mającej nic wspólnego ani z przeszłością, ani z perspektywą życiową penitenta. Nic dziwnego, że po odbyciu tak pojmowanej spowiedzi ludzie wracają do dawnego życia i popełniają ciągle te same grzechy.
Jan Paweł II jest przekonany, że aby docenić sakrament pokuty, trzeba go widzieć na tle całej historii zbawienia. Wyraźnie podkreśla, że spowiedź nie jest wymysłem ludzkim, ale, że jest wolą samego Boga było, po to, by każdy z nas właśnie w ten sposób jednał się z Nim. Człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, źle wykorzystał swoją wolność. Odwrócił się od swego Stwórcy, popadając w stan nieprzyjaźni z Bogiem i osobiście w stan zniewolenia. Tymczasem Bóg w swoim miłosierdziu postanowił wybawić go z jego grzechów (por. Mt 1, 21) i otworzyć mu drogę wiecznego zbawienia. Tę misję realizuje przez swojego Syna Jezusa Chrystusa. To właśnie Chrystus powierzył apostołom misję, która polega na głoszeniu Królestwa Bożego i przepowiadaniu Ewangelii (por. Mk 16,15; Mt 28,18-20). Stało się to wieczorem, w dniu jego zmartwychwstania, kiedy udzielił im władzy jednania skruszonych grzeszników z Bogiem i Kościołem w mocy Ducha Świętego, mówiąc zarazem, w jaki sposób ma się ono dokonywać. To zatem sam Jezus potwierdził, w sposób najbardziej uroczysty, niezastąpioną rolę sakramentu pokuty, którego sprawowanie powierzył apostołom i ich następcom, mówiąc: "Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20, 22-23).
Zdaniem Ojca Świętego, najcenniejszym owocem przebaczenia uzyskanego w sakramencie pokuty, jest pojednanie z Bogiem Ojcem. Owo pojednanie rodzi dalsze pojednania, które naprawiają wszelkie rozdarcia spowodowane przez grzech. Grzesznik, który "uzyskał przebaczenie, jedna się z samym sobą w głębi własnego ja, odzyskując wewnętrzną prawdę; jedna się z braćmi, w jakiś sposób przezeń skrzywdzonymi i znieważonymi; jedna się z Kościołem; i wreszcie jedna się z całym stworzeniem". W sakramencie pojednania, Bóg w Jezusie Chrystusie nie tylko uwalnia nawracającego się grzesznika od winy, ale także przywraca mu utraconą jedność z całą Trójcą Świętą i z Kościołem. Dlatego sakramentalne pojednanie, to coś nieskończenie więcej niż odpuszczenie grzechów. Kiedy skruszony syn marnotrawny postanawia wrócić do domu, ojciec wychodzi mu naprzeciw, rzuca mu się na szyję, całuje go, przebacza mu wszystko, wprowadza do domu i obdarowuje cennymi darami: pierścieniem, suknią i sandałami. Coś podobnego dokonuje się w sakramencie pojednania. Wówczas następuje pojednanie grzesznika z Bogiem i Kościołem, zostają mu przebaczone wszystkie winy i przywrócone zostają utracone nadprzyrodzone dary, głównie dar Bożego życia. Zatem sakrament pokuty i pojednania, to coś znacznie więcej, niż samo tylko darowanie grzechów. Jest to zarazem darowanie każdemu z nas nowego życia, jest to niejako nowe "narodzenie się z Boga" (1J 2,29), obdarowanie "nowym sercem". Innymi słowy, sakramentalne pojednanie zapoczątkowuje, u każdego z nas, nowy "styl życia". Jednocześnie zawiera ono w sobie nowe wezwanie, Boży impuls, ukazujący możliwość kroczenia ku doskonałej miłości. Dlatego jest ono zobowiązaniem, a zarazem uzdolnieniem do zajmowania w codziennym życiu bardziej odpowiedzialnej postawy wobec Boga, bliźnich i świata.
Jak widać, przyjęcie Bożego daru przebaczenia w sakramencie pokuty nie jest uwieńczeniem całego procesu nawrócenia człowieka. Proces ten dopiero się rozpoczyna. Spowiedź nie jest tylko po to, aby otrzymać odpuszczenie grzechów i "poczuć się lekko na duszy", tak, to jest ważne, ale otrzymujemy odpuszczenie grzechów po to, by umocnieni Bożą łaską rozpocząć nowe, lepsze życie. Na nowo, z większą gorliwością zacząć pobożnie żyć z miłością Boga i bliźniego. Sakramentalne łaski, których Bóg udziela, z miłości do grzesznika, można porównać do ziaren rzuconych na glebę duchowego organizmu, które wydadzą owoc, jeśli znajdą odpowiednie ku temu warunki. Konieczne natomiast jest podjęcie wysiłku dla urzeczywistnienia duchowego rozwoju.
Jezus Chrystus, odpuszczając grzechy w sakramencie pokuty pragnie ocalić grzesznika od śmierci wiecznej i dać mu możliwość rozpoczęcia na nowo życia w łasce uświecającej. Bóg jednak nie ratuje grzesznika w taki sposób, jak ratuje się rzeczy z płonącego domu. Człowiek jest bowiem osobą, a nie rzeczą. Bóg chce uratować nawet największego grzesznika, ale nikogo nie chce ratować wbrew jego woli. Dlatego w Ewangelii tyle wezwań do nawrócenia i tyle radości w niebie z każdego grzesznika, który się nawraca (por. Łk 15,7). Wielka to tajemnica jakby uzależnienia się Boga od człowieka, że - jak powiada św. Augustyn - "Bóg stworzył nas bez nas, ale nie może zbawić nas bez nas".
Jan Paweł II w adhortacji o pojednaniu i pokucie przypomina, że każdy grzesznik, pozytywnej odpowiedzi na ojcowską miłość Boga, udziela przez swoje nawrócenie, które wyraża się m.in. w aktach pokutnych. W katechetycznej praktyce akty te nazywane są pięcioma warunkami dobrej spowiedzi. Są nimi: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, wyznanie grzechów i zadość uczynienie. Pamiętamy je dobrze z przygotowania do pierwszej spowiedzi i Komunii świętej. Nigdy nie zaszkodzi przypomnieć je sobie na nowo i na nowo rozważyć ich treść. Zanim człowiek przystąpi do spowiedzi powinien najpierw zrobić rachunek sumienia, czyli przypomnieć sobie wszystkie swoje grzechy jeszcze nie odpuszczone (popełnione od ostatniej spowiedzi). Rachunek sumienia jest poważnym spojrzeniem na własną osobowość i uznaniem siebie grzesznikiem. Innymi słowy, grzesznik winien najpierw dostrzec siebie jako "chorego", który potrzebuje uzdrowienia, albowiem, aby być uzdrowionym, trzeba się najpierw uznać chorym i zgodzić się, by być leczonym przez lekarza. Grzesznik musi dostrzec co stracił, czego się pozbawił popełniając grzech i postąpić jak syn marnotrawny z Jezusowej przypowieści: "Zabiorę się i pójdę do mego ojca" (Łk 15,18). Nie zmieni się ten, kto nie zna siebie, kto nie widzi potrzeby zmiany własnego postępowania. Często bywa tak, że z ludźmi, którzy uważają się za nienagannych i bez skazy otoczenie nie potrafi żyć. Sprawiają oni bliźnim wiele cierpienia, poniżają ich, upokarzają, wykorzystują, choć tego nie zauważają, albo po prostu nie chcą widzieć. O ile pierwszym krokiem do nawrócenia i pokuty jest świadomość własnego grzechu i własnej grzeszności, o tyle pierwsze miejsce wśród aktów, pokutującego grzesznika, zajmuje żal za grzechy. Bez niego, choćby ktoś się spowiadał niezwykle szczegółowo i bił się w piersi, a ksiądz wypowiadałby słowa absolucji - spowiedź będzie nieważna. Czym zatem jest żal za grzechy?
Jan Paweł II określa go jako "jasne i zdecydowane odrzucenie popełnionego grzechu i postanowienie niegrzeszenia na przyszłość, z miłości do Boga, która odradza się przez skruchę". Ale jak żałować za grzechy, które były tak przyjemne? Trzeba sobie przede wszystkim uświadomić, że żal za grzechy nie jest sprawą uczuciową i nie da się zmierzyć litrami łez. Rzeczywistością decydującą o skuteczności żalu za grzechy jest miłość. A żal wypływający z miłości nazywa się żalem doskonałym. Grzech jest świadomym i dobrowolnym zniszczeniem miłości. Może on zostać zgładzony tylko wtedy, gdy w człowieku, pod wpływem działania łaski Bożej, zacznie się ta miłość odradzać. W miarę jak się pojawia i rozwija w sercu człowieka, żal za grzechy staje się bardziej skuteczny. To odradzanie się miłości ujawnia się w ubolewaniu nad popełnionymi grzechami i w pragnieniu zmiany życia. Żal za grzechy może być doskonały lub niedoskonały. "Gdy żal wypływa z miłości do Boga miłowanego nade wszystko, jest nazywany żalem doskonałym lub żalem z miłości. Taki żal - jak naucza Katechizm - odpuszcza grzechy powszednie. Przynosi on także przebaczenie grzechów śmiertelnych, jeśli zawiera mocne postanowienie przystąpienia do sakramentalnej spowiedzi, gdy tylko będzie to możliwe". Z kolei "żal niedoskonały" rodzi się z "rozważania brzydoty grzechu lub lęku przed wiecznym potępieniem i innymi karami, które grożą grzesznikowi (żal ze strachu)". Akt żalu doskonałego jest o wiele łatwiej wzbudzić człowiekowi trwającemu w stanie łaski i Bożej miłości, niż pozostającemu w stanie grzechu ciężkiego. Kto przystępuje do sakramentu pokuty powinien się zdobyć przynajmniej na żal mniej doskonały. Do ważności sakramentu pokuty nie jest wymagany żal doskonały. Istotą żalu jest decyzja o zmianie swojego postępowania. Rozpoznając lepiej wolę Bożą decydujemy się na poprawę. Dlatego też, mocne postanowienie poprawy jest uwieńczeniem, niejako sprawdzianem tego, czy żal za popełnione grzechy był dobry. W swej istocie postanowienie poprawy polega na tym, że grzesznik z całego serca pragnie dobra, chce innego życia, pragnie zmiany swojego postępowania. Jest to moment przełomowy i trudny, a nierzadko nawet bolesny. Tym bardziej bolesny, im bardziej zło zakorzeniło się w człowieku i bardziej weszło w jego życie i im bardziej on przyzwyczaił się z nim żyć.
Przystępując do spowiedzi grzesznik winien mieć zatem wolę niegrzeszenia w przyszłości. Oprócz ogólnego pragnienia unikania wszystkich grzechów dobrze jest zrobić sobie, przed każdą spowiedzią, jakieś szczegółowe postanowienie. Mocne postanowienie poprawy nie może przyjmować postaci ogólnikowej w formie założenia: "już nie będę nigdy grzeszył", "poprawię się ze wszystkiego". Podobnie, jak w każdej walce tak i w walce z grzechem ważna jest strategia. Można ją streścić krótko: postanawiać nie za dużo, ale bardzo konkretnie. Bóg "nie żąda" od nas od razu osiągnięcia szczytów świętości, ale dążenia do niej systematycznie krok po kroku. Z drugiej strony, realna zmiana na jednym odcinku wzmacnia wolę, daje radość zwycięstwa i promieniuje na inne dziedziny. Kulminacyjnym punktem sakramentu pokuty jest wyznanie swoich grzechów, przed upoważnionym do tego kapłanem, aby uzyskać rozgrzeszenie. Jan Paweł II podkreśla, że oskarżenie się z grzechów jest tak ważne, że od wieków, aż po dzień dzisiejszy zwykło się nazywać ten Sakrament - spowiedzią. Oskarżenie się z własnych grzechów jest konieczne przede wszystkim po to, by grzesznik mógł być poznany przez tego, kto pełni w Sakramencie rolę sędziego, i by spowiednik mógł ocenić, zarówno ciężar grzechów, jak i skruchę penitenta, a jako lekarz poznać stan chorego i w imieniu Chrystusa go leczyć i uzdrowić. Spowiedź indywidualna posiada jednak jeszcze wartość znaku: znaku spotkania grzesznika z Kościołem pośrednictwem Kościoła w osobie szafarza.
Jan Paweł II porównuje wyznanie grzechów do aktu "marnotrawnego syna, który wraca do ojca i zostaje przez niego powitany pocałunkiem pokoju". Jest to "akt lojalności i odwagi; akt zawierzenia siebie samego, pomimo grzechu, Bożemu miłosierdziu, które przebacza. Zrozumiałe jest więc, dlaczego wyznanie grzechów winno być zwyczajnie indywidualne, a nie zbiorowe, tak jak grzech jest czynem głęboko osobistym". Aby odejść od konfesjonału z wewnętrznym pokojem ducha, najlepiej przyznać się przed Bogiem i kapłanem do wszystkich grzechów, które się pamięta. Przy ciężkich grzechach należy podać liczbę i okoliczności, zmieniające często ich rodzaj, np. określić, co zostało skradzione, czy i z jakiego powodu opuściło się niedzielną mszę świętą. Liczbę można podać ogólnie np. ile razy w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca popełniało się wyznawany grzech. Przy grzechach powszednich nie trzeba podawać ani ich liczby, ani okoliczności. Wyznanie nie musi być zbyt drobiazgowe, ale też nie powinno być zbyt ogólne, np.: "zgrzeszyłem przeciwko szóstemu i siódmemu przykazaniu". Wyznanie grzechów, to nazwanie zła po imieniu, to przedstawienie tych przewinień, które chciałoby się mieć odpuszczone. Kto szczerze żałuje, temu Bóg przebacza wszystkie grzechy, nawet te, które zapomniał wyznać przy spowiedzi. Jeśli ktoś zapomniał wymienić jakiś grzech, powinien go wyznać przy następnej spowiedzi. Nie musi jednak wracać do konfesjonału, od którego dopiero co odszedł, ani przystępować specjalnie po raz drugi do spowiedzi nawet, gdy ma ku temu dogodną okazję. Sakrament pokuty nie jest "automatem do oczyszczania się z grzechów", ale spotkaniem z kochającym, miłosiernym i przebaczającym Chrystusem. I o spotkaniu z Nim winien przede wszystkim pamiętać każdy, kto przystępuje do spowiedzi.
Sakramentalne wyznanie grzechów nie wyczerpuje całkowicie procesu powrotu grzesznika do Boga. Nie można bowiem oddzielić życia od sakramentu, a to dlatego, że skutki moralnego zła nie znikają wraz z przebaczeniem grzechów. Boże przebaczenie win nie pociąga za sobą automatycznego zniesienia ich skutków, np. nie usuwa cierpienia osób, które zostały znieważone, poniżone, fałszywie oskarżone, moralnie lub materialnie skrzywdzone. Te złe skutki grzechu muszą być naprawiane poprzez świadome i wolne akty grzesznika. Nie może on bowiem przejść spokojnie nad swoją przeszłością, która spowodowała innym wiele krzywdy. Jako dłużnik nie może mówić do swych wierzycieli, którymi są Bóg i bliźni: "ciesz się, że już nie chcę robić długów". Jest on zobowiązany spłacić dług, naprawić, o ile go stać i na ile go stać krzywdy wyrządzone, albo prosić o ich darowanie. W tym właśnie kontekście jawi się problem sakramentalnego zadośćuczynienia.
Zadośćuczynienie jest zatem pewną formą naprawy spowodowanego przez siebie zła, wynagrodzenia za nie (np. zwrócenie skradzionej rzeczy, wynagrodzenie wyrządzonej straty, pojednanie się z bliźnim, z którym żyło się w niezgodzie, częste klękanie do modlitwy, aby wynagrodzić Bogu za wszelkie formy zapomnienia o Nim, podkreślanie dobrych cech bliźnich, których się obmawiało, okazanie serca tym, których się zasmuciło itp.). Jest ono znakiem, że człowiek rozpoczął nowe życie, oparte na prawdziwej miłości, że faktycznie się nawrócił. Powszechnie przez zadośćuczynienie, jako katechizmowy warunek sakramentu pokuty, rozumie się praktykę pokutną, zleconą grzesznikowi przez spowiednika, często bywa ono nazywane po prostu "pokutą". Zastępuje ono uciążliwe i długotrwałe praktyki pokutne nakładane w przeszłości na grzeszników, którzy chcieli uzyskać odpuszczenie grzechów. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa trzeba było nieraz kilka lat pokutować za grzechy, zanim otrzymało się rozgrzeszenie. Dzisiejsza forma sakramentalnej pokuty powinna być traktowana jako znak nawrócenia i pragnienie wynagrodzenia Bogu i ludziom za popełnione grzechy. Winna ona ułatwiać człowiekowi skuteczną zmianę życia i odwrócenie się od grzesznej przeszłości. Nie powinna być tylko wynagrodzeniem za przeszłość, ale pomocą w odnowieniu własnego życia i lekarstwem na własne słabości.
Zdaniem Jana Pawła II, nie można w żadnym wypadku pojmować zadośćuczynienia jako "ceny, którą płaci się za odpuszczony grzech i za otrzymane przebaczenie: żadna ludzka cena nie może wyrównać tego, co się otrzymało, owocu przenajdroższej Krwi Chrystusowej". Termin wypełnienia pokuty sakramentalnej jest dowolny. Zasadniczo powinna ona być odprawiona jeszcze przed następną spowiedzią. Jeśli jednak ktoś z uzasadnionych względów nie mógł jej wykonać, może przystąpić do spowiedzi i potem ją wypełnić. Można też przystępować do Komunii św. jeszcze przed wypełnieniem zadanej pokuty. Jeśli ktoś nie zrozumiał, albo zapomniał, jaką pokutę zadał mu kapłan, może spełnić dowolną i poinformować o tym kapłana przy następnej spowiedzi. Jeśli naznaczona pokuta nie mogła ani nie może być w przyszłości zrealizowana, należy poprosić kapłana o zmianę i o wyznaczenie innej.
Święty Janie Pawle II, dziękujemy ci za to, że uczysz nas prawdy o Miłosiernym Bogu, który nie chce śmierci grzesznika, lecz "aby się nawrócił i miał życie" (Ez 33, 11), albowiem Boża miłość jest większa niż ludzki grzech. Realnym potwierdzeniem tej prawdy jest sakrament pojednania i pokuty. Tam Miłosierny Chrystus odpuszcza grzechy tym, którzy je uznają, żałują za nie, obiecują poprawę i wyznając je gotowi są naprawić zło z nich wynikające, prowadząc odtąd piękne życie. Dzięki ci za pełne nadziei słowa: "Każdy konfesjonał, to uprzywilejowane i błogosławione miejsce, w którym, po zniesieniu podziałów, rodzi się nowy, nieskażony i pojednany człowiek - pojednany świat".