8 grudnia - Niepokalane Poczęcie NMP
Wyruszyłeś kiedyś w podróż nie znając dokładnej trasy? Pewnie znajdą się wśród nas tacy, którzy to zrobili. Trzeba mieć w sobie tę odrobinę szaleństwa, a może wiarę w ludzi decydując się na taką przygodę. Ale chyba najłatwiej w taką podróż wyruszyć z kimś i to kimś komu się ufa, przy kim można czuć się bezpiecznie.
Wszystko zaplanowane
Większość rzeczy, które robimy w życiu są bardzo przemyślane, zaplanowane i poukładane. Tak jest nam łatwiej się odnaleźć. Przez czynności, które podejmujemy nadajemy naszemu życiu sens i cel. Dla niektórych sensem życia jest rodzina, dla kogoś innego pomoc ludziom, czy pięcie się po stopniach kariery. Podejmujemy więc pracę, by wyjechać na wymarzony urlop, wesprzeć kogoś potrzebującego czy dostać drogi gabinet i służbowe auto. Zdobywamy wykształcenie, by mieć więcej możliwości zatrudnienia, opiekujemy się starszymi rodzicami, by wyrazić miłość i wdzięczność wobec nich. Żeby przekonać dorosłego do postąpienia w określony sposób trzeba mu przedstawić argumenty, które uzna za godne uwagi, trzeba mu udowodnić zasadność swoich roszczeń, czy propozycji. Rozumiem działanie, ma ono według mnie jakiś cel - wykonuję je. Taki jest mechanizm. Czasem postępujemy w określony sposób także dlatego, że boimy się kary, np. w pracy czy na drodze - nawet jeśli nie rozumiemy czy nie zgadzamy się z pewnymi wytycznymi to z zazwyczaj ich przestrzegamy- ze strachu.
Ufam, choć nie rozumiem
Ale jak bardzo musielibyśmy komuś ufać, żeby zrobić coś, czego nie rozumiemy, bo ten ktoś nas o to poprosił. Musielibyśmy uwierzyć, że nie chce nas skrzywdzić, że wie co robi, że ma cel, chociaż my tego celu na razie nie widzimy. Bywa, że niepokój i dyskomfort budzą w nas już głupie niespodzianki, które polegają na tym, że ktoś zawiązują nam oczy i gdzieś prowadzi. A co by było, gdyby ktoś zaproponował nam zmianę całego życia, odsłaniając tylko część tego co nas czeka. Już sobie wszystko poplanowaliśmy, wiemy na jakie studia pójdziemy, kiedy zaczniemy budować karierę, mamy ukochaną osobę, z którą chcielibyśmy założyć rodzinę, a oto nagle zjawia się ktoś i mówi: zostaw to, co sobie wymyśliłeś, mam dla ciebie coś lepszego. Ale okazuje się, że to „coś” nie jest tak konkretne jak nasz wymarzony plan, dostajemy tylko ogólny zarys.
Pokora
Usłyszałam kiedyś, że bycie pokornym polega między innymi na tym, żeby umieć przyznać: Bóg wie najlepiej, co jest dla mnie dobre; Bóg wie lepiej, nawet ode mnie. I kiedy patrzę na postać Maryi to urzekają mnie w niej najbardziej dwie rzeczy: pokora i zaufanie. Mam wrażenie, że nie da się ich oddzielić. Maryja umie być pokorną, bo ufa. Widzi w Bogu wszechmocnego i wszechwiedzącego Władcę, ale też kochającego Ojca. Widać to w momencie zwiastowania, ale chyba jeszcze bardziej widać pod krzyżem. Niewymowny ból matki, która patrzy na męczeńską śmierć swojego niewinnego dziecka pomieszany z brakiem zrozumienia. Krzyż nie pasował do wizji potężnego, pełnego chwały Mesjasza Narodu Wybranego. Nie tak Izrael wyobrażał sobie swojego Wybawiciela.
Wytrwałość
Zgadzając się na zostanie matką Jezusa Maryi pewnie nawet przez myśl nie przeszło, że jej syn zostanie zhańbiony, wyśmiany i powieszony na drzewie. Pomimo tego wiernie trwa. Tak jak trwała w wielu innych momentach, których nie rozumiała, które były dla niej tajemnicą. Trwa. I rozważa wszystkie te sprawy w swoim sercu. Jak wielkiego zaufania trzeba, by w chwilach, kiedy cały świat się wali, wierzyć, że: Bóg wie co robi… Maryja prawdziwie jest tą, która „uwierzyła miłości, jaką Bóg ma ku nam” (1J 4,16).
Spójrz w Jej oczy
W uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Zbawiciela, zatrzymajmy się na chwilę przy Jej milczącej postaci. Spójrzmy w jej oczy, utkwione w Boga. W jej serce trwające przy Nim w miłosnym oddaniu. I prośmy o tę ufność i pokorę, jakimi wyróżniała się Maryja. Prośmy o tę ufność i pokorę, by wyruszyć w podróż nie znając do końca drogi, ale wiedząc, że towarzyszy nam dobry Ojciec.
Anna Chlebica
Dąbrowa Górnicza
Istytut Psychologii
Uniwersytetu Śląskiego