Pielgrzymka niewiast i dziewcząt do Dąbrowy Górniczej

Data dodania: 2024.08.03

O swoim pobycie na „Przystanku Jezus”, pytaniach młodych ludzi oraz o podstawowych zasadach rozeznawania mówił bp Artur Ważny w czasie dorocznej pielgrzymki niewiast i dziewcząt do Matki Bożej Anielskiej w Dąbrowie Górniczej. Głównym punktem obchodów uroczystości była suma odpustowa o godz. 11:00.

W czasie wakacji odbywają się różne wydarzenia. Wczoraj wróciłem z „Przystanku Jezus”, który jeszcze trwa niedzieli. Ta inicjatywa związana jest z tym, że od wielu lat organizowany był „Przystanek Woodstock”. Teraz to się nazywa „Pol’and’Rock Festival”. Przyjeżdża mnóstwo młodych, nie tylko z Polski. A Kościół wie, że powinien być tam, gdzie jest człowiek. „Przystanek Jezus” jest po to, aby ci, którzy szukają w swoim życiu - nawet nie wiedząc czego, zobaczyli, że ktoś na nich czeka i chce z nimi rozmawiać. Odbywało się tam takie wieczorne spotkanie pod tytułem „Zagnij biskupa”. Pytali się mnie, czy się na to zgodzę. Byłem trochę niepewny, bo na początku usłyszałem „Zabij biskupa”. Zrobiłem rachunek sumienia, żal za grzechy i byłem gotowy - powiedział bp Ważny.

Finalnie okazało się, że „chodzi o zagięcie biskupa”.

Po tym spotkaniu podeszła do mnie pewna młoda dziewczyna i mówi „Biskup to wie, po co żyje. A ja nie wiem, po co ja żyję”. To jest takie dobre pytanie, które możemy sobie zadać tutaj, u matki. Jaki jest sens, jakie jest znaczenie i cel mojego życia, po co żyję. Dzisiaj wielu ludzi, nie tylko młodych, ma z tym kłopot. Zastanawiają się, jaki jest sens bycia tu na Ziemi. Czemu to ma służyć, co po mnie zostanie? Niektórzy nawet sobie takie pytań już nie zadają. Mimo, że czasem Kościół ich drażni przypominając, że trzeba się zastanowić - powiedział bp Artur Ważny.

Nie były to jedyne rozmowy, jakie sosnowiecki biskup diecezjalny miał w czasie swojego pobytu na „Przystanku Jezus”.

Byli ludzie, także ci związani z Kościołem, którzy przyjechali tam ewangelizować. Niektórzy nie wiedzą, co mają robić w życiu. Mówią o swoich różnych pragnieniach, ale boją się podjąć decyzji. Nie mają odwagi. „Proszę księdza, chcę wyjść za mąż, ale w klatce w bloku, gdzie mieszkam nie ma żadnego sakramentalnego małżeństwa. Ja nie wierzę, że małżeństwo może się udać”. W młodych ludziach jest dużo lęku i pytań, czy jak ja to wybiorę, gdy za tym pójdę - czy się nie rozczaruję. Wiele młodych dziewczyn myśli o życiu zakonnym, ale ma kłopoty z wyborem i z podjęciem decyzji - powiedział bp Artur Ważny.

Biskup wskazał, że dzięki Maryi przyszedł na świat Zbawiciel. Zauważył, że młodzi ludzie szukają dziś swojej tożsamości i nie do końca wiedzą, kim są. Tymczasem odpowiedź można znaleźć w odczytaniu siebie jako dziecka Boga.

Porcjunkula, to takie miejsce, które nawiedziłem jakiś czas temu. To tutaj zmieniło się życie świętego Franciszka. Pan Bóg nadał jego życiu nowy sens. Mam taką nadzieję, że ta nasza dąbrowska Porcjunkula, będzie takim miejscem, gdzie zadamy sobie pytanie „Po co jestem na tym świecie” i „Co mam robić, nawet jeśli mam 60, 70 lub 80 lat”. Takie pytanie powinni sobie zadawać wszyscy. Abraham miał 75 lat, Mojżesz miał 80 lat. Zawsze jest dobry czas, żeby takie pytanie sobie zadać - powiedział bp Artur Ważny.

Zaznaczył, że problematyczny może być sprzeciw rodziców.

Miałem też taką sytuację, kiedy przyszli rodzice i mówią, żebym „wybił z głowy” synowi czy córce pomysł z pójściem do zakonu. To jest pewien problem. Trzeba mieć na tyle odwagi, żeby podjąć decyzję: to jest moje życie i mam prawo wybrać tak, jak to rozeznaję - powiedział bp Artur Ważny.

Dodał, że trzeba pytać się Pana Boga o to, jaki powinien być kształt naszego życia. Choć „Jestem dzieckiem Boga” może brzmieć jak slogan, jak jakiś „wytarte” powiedzenie, to można to wciąż na nowo odkrywać. „Pan Bóg mnie wymyślił i istnieję tylko dlatego, że mnie chce i z jakiegoś powodu jestem tu na tym świecie. Może warto o ten powód Boga zapytać?

Kiedyś GPS źle mnie pokierował i nie wiedziałem jaką drogą odjechać. Zapytałem młodego człowieka, który akurat przechodził. Otworzyłem okno i pytam gdzie ja jestem. A on mi odpowiedział „w samochodzie”. To jest taka krótka, banalna diagnoza naszego świata. Ludzie mają banalne rozwiązania, takie nic nie dające. Ja wiem, że jestem w samochodzie. Ale chodzi o to, jak mam stąd się wydostać i znaleźć drogę do domu - powiedział bp Artur Ważny.

Dodał, że weryfikacja swojego życia wymaga konfrontowania swojej codzienności ze Słowem Bożym.

Czy mamy to wybrać, czy pójść za tym czy nie? Mamy uwzględniać Słowo Boże, aby sprawdzić, czy to co chcę wybierać jest zgodne ze Bożym Słowem i z nauczaniem Kościoła. Dzisiaj niektórzy ludzie nie biorą tego pod uwagę w ogóle - zaznaczył bp Artur Ważny.

Wskazał, że podejmowane decyzje i wybory powinny się opierać na ewangelii, a nie opinii sąsiadów, którzy niekoniecznie mogą być autorytetem w kwestiach związanych ze Słowem Bożym.

Podkreślił, że uczucia mogą być jak mgła - wcześniej lub później opadną, dlatego warto nabrać dystansu do własnych emocji i nie podejmować wyzwań w życiu bez konsultacji z Duchem Świętym. Pewne rzeczy przychodzą dopiero na modlitwie. Dlatego warto kierować się rozumem oraz pytać samych siebie o konsekwencje wyborów, czy będziemy w stanie nim podołać.

Pan Bóg do nas też mówi przez to, co zewnętrzne. Taki prosty przykład, kiedy rano jednego dnia otrzymuje maila od siostry zakonnej ze Stanów Zjednoczonych. Siostra pisze mi, że w wakacje będzie w Polsce i organizuje rekolekcje dla kobiet po aborcji. Prosi, żebym jej w tym pomógł. Nie zdążyłem odpisać. Spieszyłem na spotkanie z siostrami zakonnymi w innym miejscu. Tam w przerwie podchodzi do mnie siostra zakonna, która pracowała w Rosji, ale już się przeprowadzała do Polski. Mówi, że na wakacjach chce zorganizować rekolekcje dla kobiet po aborcji. Tego samego dnia ze Stanów Zjednoczonych i z Rosji przyszłe dwa sygnały które się połączyły. To są pewne znaki, które potrzebujemy przeczytać, żeby wiedzieć, jak Pan Bóg nas do czegoś zaprasza. Jeśli jesteśmy otwarci na Pana Boga oraz na te znaki - to będziemy umieli je odczytywać - powiedział bp Artur Ważny.

Do tego potrzebna jest jeszcze jednak weryfikacja takich znaków przez kogoś z zewnątrz. Dla Maryi takim potwierdzeniem tych znaków był św. Józef. Ktoś, kto pomaga rozeznawać pomoże skonsultować, naświetli sytuację z boku „bo ja wszystkiego nie widzę, jestem zanurzony w tej sytuacji i czasami mogę czegoś nie dostrzec”.

Suma odpustowa zakończyła się wystawieniem Najświętszego Sakramentu, litanią do Matki Bożej Anielskiej oraz procesją wokół świątyni. Po błogosławieństwie chętni mogli obejść dookoła stary, przedsoborowy ołtarz, w którym znajduje się łaskami słynąca figura. To jedna z niewielu okazji, by podejść bliżej wizerunku, który cieszy się szczególnym kultem. Była również możliwość zabrania obrazków z modlitwą ułożoną przez budowniczego kościoła - ks. Grzegorza Augustynika. Finałem całodziennego świętowania był wieczorny apel jasnogórski i zasłonięcie łaskami słynącej figury Matki Bożej Anielskiej.

tekst i zdjęcia: Mikołaj Wójtowicz

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.