Sławków: Boże Ciało z biskupem
W uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa bp Artur Ważny przewodniczył sumie i procesji na terenie parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Sławkowie. Obecni byli również przełożeni i alumni Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Częstochowie.
- „Uczynimy i będziemy posłuszni” (Wj 24,7). A może odwrotnie, będziemy posłuszni i uczynimy? W jaki sposób częściej się zachowujemy? „Uczynimy i będziemy posłuszni” czy „będziemy posłuszni i uczynimy”? Chyba to drugie jest częstsze w naszym życiu. Najpierw będziemy posłuszni, czyli pewne rzeczy przyjmiemy, zrozumiemy i uczynimy. Taki jest porządek naszego ludzkiego myślenia. Dzisiaj słyszeliśmy, jak Mojżesz zapowiadał Stare Przymierze (Wj 24, 3-8). Ludzie odpowiedzieli najpierw „uczynimy”, a potem „będziemy posłuszni” - powiedział bp Artur Ważny.
Jak wskazał sosnowiecki ordynariusz, porządek wiary jest zupełnie odwrócony względem zwykłego ludzkiego myślenia. Zaczyna się od „uczynimy, co mówisz”.
- Najpierw czynimy to, co Bóg mówi, a potem okazuje się, że jesteśmy przez to posłuszni. To trudniejsze, co wcale nie znaczy, że miesza się z porządkiem umysłu. Jest to ponad nasze racjonalne myślenie, to, że ja tak bardzo ufam Bogu. Nawet nie chcę do końca rozumieć, tylko czynię. A kiedy czynię, wtedy zaczynam rozumieć, wtedy jestem posłuszny, wtedy to słowo, które czynię - zaczyna mnie się rozjaśniać. Na tym polega wiara, czyli uczestniczenie w sposobie widzenia Jezusa – powiedział bp Ważny.
Wskazał również, że jest tak także wtedy, gdy wchodzimy w Słowo Boże, którego sami do końca nie rozumiemy. Mimo to ono prowadzi człowieka.
- Ten sposób widzenia Jezusa jest dużo głębszy i przenikliwszy, niż moje patrzenie. Na tym polega wiara. Tam jest ryzyko, ale to nie znaczy, że wiara jest nieracjonalna. To nie znaczy, że nie ma argumentów. Argumentem jest ten, który za mnie umarł na krzyżu. On mówi prawdę, to idę za Jego słowem, nawet, jak nie do końca to rozumiem – mówił sosnowiecki ordynariusz.
Ponadto wskazał na pierwsze problemy, które pojawiły się, kiedy Chrystus zapowiedział Eucharystię. Wówczas uwidoczniły się kontrowersje, w jaki sposób Jezus może dać siebie za pokarm.
- Wiara jest potrzebna, żeby uwierzyć w Eucharystię. Po to, żeby żyć Eucharystią, ale i odwrotnie. Eucharystia jest potrzebna, żeby nasza wiara mogła się rozwijać. Dlaczego tak wielu z nas przestaje wierzyć. Bo przestajemy uczestniczyć w Eucharystii. A Jezus mówi „to czyńcie”. „To uczynimy i będziemy posłuszni”. Eucharystia jest czynem, jest czynieniem tego, co zrobił Jezus. A kiedy uczestniczymy w tym, on się nam wyjaśnia, rozumiemy coraz więcej, na tyle, na ile potrafimy - wskazał bp Artur.
Podkreślił także potrzebę Eucharystii i miłości.
- Papież Benedykt kiedyś powiedział, że największą szkołą miłości jest Eucharystia. Czyli wtedy, kiedy regularnie uczestniczy się we Mszy Świętej. Myślę, że mamy problem z regularnością i powinniśmy do niej powrócić. Nie tylko od święta, nie tylko wtedy, kiedy są jakieś okoliczności w rodzinie, kiedy przyjmujemy sakramenty, ale regularne uczestniczyć. Jeśli chcemy doświadczać miłości, uczyć się - to trzeba chodzić do szkoły miłości, czynić to, co mówi Jezus, a potem będziemy wiedzieć jak żyć – powiedział.
Za papieżem Ratzingerem dodał, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć tej miłości, choć można ją czynić i wtedy doświadczyć, czym ona jest.
- Jezus mówi apostołom „kiedy pójdziecie, to gospodarz wam pokaże salę dużą usłaną i gotową”. Sala duża, usłana i gotowa, to stan, kiedy przychodzimy na Mszę Świętą. Jezus oczekuje, że nasze serce, nasze życie będzie taką salą dużą, usłaną i gotową. Tymczasem stając w obliczu tej miłości, którą jest Jezus - widzimy, że ta sala nie jest duża. Dajemy Mu tylko jakiś kawałek, a nasza sala życia jest zajęta przez coś zupełne innego.
Dodał, że tylko miłość pochodząca od Boga może sprawić, że ta sala będzie usłana i gotowa.
- Dlatego potrzebuję Twoich szerokich ramion. Jezus właśnie tak robi. Przytula nas do siebie, żeby ta miłość którą On jest, uporządkowała moje życie, żeby ono całe poddało się jego miłości.
Zaznaczył również, że w życiu „są takie sytuacje, gdzie ja muszę umrzeć, żeby zmartwychwstać”.
tekst i zdjęcia: Mikołaj Wójtowicz