Szkice pamięci - ocalone wspomnienia patriotyczne cz.5
W jubileuszowym roku 100-lecia niepodległości Polski nasza diecezja ogłosiła niezwykły konkurs literacko-historyczny na rodzinne wspomnienia historyczno-patriotyczne pod hasłem "Szkice Pamięci - ocalić od zapomnienia" . W kolejne piątki zapraszamy do lektury najlepszych prac.
Autorką kolejnego tekstu jest wyróżniona przez jury Anna Hojeńska z Sosnowca (13 lat).
Elżbieta Zawacka "Zelma" w Sosnowcu
"W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, jako żołnierz powołany do służby specjalnej przysięgam, że poświęconego mi sprzętu, poczty i pieniędzy strzec będę nie tylko jako dobra państwowego ale i jako środków i pieniędzy przeznaczonych dla odzyskania wolności Ojczyzny, a tajemnicy służby specjalnej dochowam, nawet wobec moich przełożonych i kolegów w konspiracji i nie zdradzę jej aż do końca wojny. Tak mi, Panie Boże, dopomóż".
Te słowa zaprzysiężenia żołnierzy Armii Krajowej były także na ustach mojej rodziny.
Moja praprababcia ze strony mamy i jej córki podczas drugiej wojny światowej okazały prawość i siłę charakteru, wspierając działania wojska podziemnego na rzecz wolności Ojczyzny.
Praprababci Karolinie Jabłońskiej oraz jej bliskim dane było poznać słynną kurierkę, zastępczynię szefowej wydziału łączności zagranicznej "Zagroda" Komendy Głównej Armii Krajowej. Elżbieta Zawacka – bo to o niej mowa – była jedyną kobietą wśród "Cichociemnych" i emisariuszką Komendy Głównej Armii Krajowej do Londynu. Wydział "Zagroda" miał liczne komórki łączności z zagranicą i jedna z nich o nazwie "Cyrk" znajdowała się w Katowicach. Zawacka, pseudonim "Zo" lub "Zelma", przyjeżdżając na Śląsk ze swoją misją kurierską, zatrzymywała się w Sosnowcu, skąd też pochodziła rodzina mojej babci. Praprababcia Karolina od urodzenia związana była z Sosnowcem, tu też przyszły na świat jej dzieci. Natomiast jedna z jej sióstr, już jako mężatka zamieszkała w Krakowie i to od jej najstarszej córki, Marii, zaczyna się wojenna działalność kobiet z mojej rodziny. Maria Zawodzińska zapoczątkowała w mojej rodzinie kobiecą służbę Ojczyźnie. Jeszcze w okresie międzywojennym, będąc dwudziestokilkuletnią kobietą, działała aktywnie w ramach organizacji pod nazwą Przysposobienie Wojskowe Kobiet, jako komendantka letnich obozów dla dziewcząt. Na jednym z takich obozów poznała Elżbietę Zawacką, późniejszą legendę Polski podziemnej. Zawacka w roku 1930 wstąpiła do hufca, a w 1939 roku, uzyskując najwyższy stopień instruktorski, została Komendantką Rejonu Śląskiego Przysposobienia Wojskowego Kobiet. PWK miało mieć charakter służby pomocniczej na wypadek wojny, która zbliżała się nieubłagalnie.
Lata wojenne to czas działalności konspiracyjnej Marii Zawodzińskiej, począwszy od 1939 roku w Służbie Zwycięstwu Polski, późniejszym Związku Walki Zbrojnej, a od 1942 roku Armii Krajowej. Maria była kurierką i szyfrantką, prowadziła punkt kontaktowy Oddziału V Komendy Głównej "Zagroda". Jej patriotyczną działalność przerwała śmierć w listopadzie 1943 roku, po kilkuletniej wyniszczającej walce z gruźlicą. Siostra Marii, Celina, po jej śmierci przejęła prowadzenie punktu kontaktowego. W 1943 roku została aresztowana i przetrzymywana w więzieniu Montelupich, a później zesłana do Ravensbruck, gdzie więziono ją do 1945 roku. To właśnie Maria w październiku 1939 roku przyprowadziła Elżbietę Zawacką do punktu kontaktowego w Warszawie przy ul. Kruczej 12 w celu zaprzysiężenia. Elżbiecie nadano pseudonim "Zelma" i jako żołnierz Służby Zwycięstwu Polski otrzymała rozkaz wyjazdu na Śląsk z misją kurierską oraz prawem do zaprzysięgania dla podziemnego wojska.
Zawacka została zastępczynią szefowej wydziału łączności zagranicznej na Śląsku Komendy Głównej Armii Krajowej pod nazwą "Zagroda" i zaczęła tworzyć liczne komórki kontaktowe. Ważne było znalezienie lokali odpraw, bezpiecznych miejsc noclegowych, pobytowych, wyżywienia dla przejeżdżających przez Śląsk kurierów.
Jak wspomniałam na wstępie pracy, w Sosnowcu mieszkała moja praprababcia Karolina Jabłońska wraz z córką Haliną (Halina w chwili wybuchu wojny miała 11 lat). Druga z córek, moja prababcia Zofia Kaleta, jako młoda mężatka zamieszkała na Niwce z mężem i malutką córeczką. Maria Zawodzińska, mając do dyspozycji rodzinę w Sosnowcu, przekazała "Zelmie" adresy w celu nawiązanie kontaktu i włączenia swoich krewnych w działalność pomocniczą Polski podziemnej. Tak też się stało. Elżbieta Zawacka, będąc w Sosnowcu, za bazę lokalową i kontaktową miała mieszkanie i strych praprababci Karoliny w Sosnowcu, przy ul. Wawel oraz do dyspozycji 16-letnią Halinę jako kurierkę i łączniczkę. Halina, pseudonim "Zielonka", narażając życie swoje i bliskich, przedzierała się przez zieloną granicę do Krakowa, gdzie wielokrotnie dostarczała materiał konspiracyjny. Podobno często umówionym miejscem, dokąd zanosiła i ukrywała przesyłki, były kościoły. Praprababcia otrzymała pseudonim "ciocia Rolcia" i pełniła funkcję gospodyni lokali kontaktowych dla Elżbiety Zawackiej i jej współpracowników. Na strychu mieszkania praprababci Karoliny przechowywano również walizkę z pieniędzmi, które Elżbieta Zawacka przewoziła z banku berlińskiego dla Armii Krajowej do Warszawy. Dowód zaangażowania praprababci i cioci Haliny stanowi oświadczenie samej Elżbiety Zawackiej: "(...) Hala pełniła wraz ze swoją matką, Karoliną Jabłońską, nieżyjącą obecnie Ciocią Rolcią przez cały wyżej wymieniony okres funkcję gospodyni lokalu kontaktowego i noclegowego do dyspozycji mojej i kilku ludzi "Zagrody" przeze mnie poleconych (...). Od października 1944 roku pełniła Hala dodatkowo funkcję kurierki z Sosnowca do Krakowa, przechodząc kilkakrotnie zieloną granicę z materiałem konspiracyjnym (...)".
Natomiast moja prababcia Zosia (taki też pseudonim otrzymała), po zaprzysiężeniu przez Elżbietę Zawacką w 1942 roku, miała za zadanie organizowanie noclegów, posiłków dla kobiet werbowanych do Wojskowej Służby Kobiet. Przytoczę relacje mojej prababci, które znalazły się w "Szkicach z dziejów wojskowej służby kobiet", stanowiących zbiór wspomnień Elżbiety Zawackiej: "15 lutego 1942 r. Zelma przyjechała do mnie z listem Marii Zawodzińskiej, mojej ciotecznej siostry i wtedy złożyłam przysięgę. Działalność moja polegała na zorganizowaniu noclegów i gorących posiłków dla 10-20 osób. Mieszkałam wtedy na Niwce w domu, gdzie do 1939 roku mieściło się Koło Rezerwistów – w suterenie było dużo ławek, 2 kotły na 50 litrów i kilka koców. Resztę dokompletowałam – kupiłam groch i kaszę i czekałam".
Tocząca się wojna zabrała mi także pradziadka ze strony taty, który zasłużył się w bitwie pod Monte Cassino. Tam poległ i został pochowany 19 maja 1944 roku jako starszy saper. Niestety, odznaczenia (Virtuti Militari, Krzyż Walecznych) nie są w posiadaniu mojego taty, jedyne co mamy z bezcennych pamiątek to legitymacja pradziadka, upoważniająca do noszenia Krzyża Walecznych.
Po wojnie moja praprababcia Karolina oraz jej córka Halina zostały odznaczone Krzyżem Armii Krajowej, ponadto ciocia Halina, pełniąca funkcję kuriera "Zo", otrzymała honorową Odznakę Komendy Głównej Armii Krajowej. Te wszystkie informacje udało mi się zdobyć i opracować przy pomocy mamy, dzięki opowieściom babci (córce prababci Zosi) oraz zbiorom dokumentów zgromadzonych przez wujka (wnuka cioci Haliny "Zielonki").
Najważniejsze to przechować w sercach i pamięci fragmenty tak ważnej dla nas historii.