Ta "straszna" Kolęda...

Data dodania: 2018.12.29

Boże Narodzenie już za nami, więc rozpoczyna się okres wizyt duszpasterskich. W Internecie roi się od wszelkiego rodzaju porad, czy przyjmować księdza, jak go ugościć, a także ile włożyć do koperty. Ale czy naprawdę to o to chodzi w kolędzie?

Widziałam wiele tekstów odnośnie do wizyt duszpasterskich, jak i również spotkałam się z wieloma nieprzychylnymi komentarzami na ich temat. Panuje często przekonanie, że mają one na celu głównie zebranie datków. Nic bardziej mylnego.

Relacje

W kolędzie przede wszystkim chodzi o budowanie relacji między duszpasterzami a wiernymi w parafii. Dużo osób kojarzy się „z widzenia”, więc to jest czas, kiedy księża mogą poznać swoich parafian, zapoznać się z nimi i porozmawiać. Kwestia finansowa zaś jest najmniej ważną rzeczą w tym wszystkim.

Rzeczy ważne i ważniejsze

W owych poradnikach, które miałam okazję czytać, opisane było, jak ważny jest biały obrus, świeczki, woda święcona, czy krzyż. Jednak najważniejsze jest przygotowanie duchowe do tego wydarzenia. Przyjazne nastawienie, otwartość oraz chęć wspólnej modlitwy to rzeczy, o których często zapominamy myśląc o kolędzie. Bardzo często w głowie mamy kwestie posprzątania (nie umniejszam tego), to, by wizyta była jak najkrótsza oraz finanse. A te ostatnie budzą najwięcej kontrowersji. Dużo osób zaczyna w tym momencie mówić o „chciwości duchownych”, którzy domagają się koperty. Natomiast nasze datki są wyrazem troski o potrzeby lokalnego kościoła, np. opłaty za energię elektryczną, ciepło, a także wystrój (świeże kwiaty, czyste obrusy oraz szaty liturgiczne, a także utrzymywanie porządku).

Według mnie

Ja mam zupełnie inne doświadczenia. Będąc na studiach postanowiłyśmy ze współlokatorkami, że przyjmiemy księdza po kolędzie. Zrobiłyśmy symboliczną zrzutkę do koperty. Gdy nadszedł czas wizyty, a kapłan usiadł po błogosławieństwie, by z nami porozmawiać, dałyśmy mu kopertę. Ten natychmiast oddał nam ją z argumentem, że nie będzie od studentów brał pieniędzy. Podobną sytuację zaobserwowałam kiedyś u mojej babci, która musiała na siłę wcisnąć ją księdzu, by wziął. Osobiście lubię kolędę, bo jest to moment, gdy mogę poznać kapłanów w mojej parafii, zobaczyć, jakimi są ludźmi i ewentualnie porozmawiać na temat służby w kościele, której się podejmuję – czyli śpiewanie w scholi.

Sporo zależy od nas

Duży wpływ na to, jak będzie przebiegała kolęda w naszym domu mamy my – domownicy. Postarajmy się, by ten czas został spędzony w miłej atmosferze i otwórzmy się na duszpasterzy naszych parafii. Ze współpracy z nimi może powstać wiele dobrego dla życia parafialnego oraz mogą powstawać wspaniałe inicjatywy.

 


Joanna Iwaszenko
Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie

 

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.